Jednak NIE! Nie wszędzie.
Z ręką na sercu muszę przyznać, że w miejscu w jakim byłam było całkiem przyzwoicie i spokojnie, prawie jak nad jeziorem.
Nad naszym bałtyckim morzem może być przyjemnie i miło, trzeba tylko wiedzieć w jakie miejsca uderzać. Co prawda woda nie była idealna, wzdłuż brzegu kilometrami ciągnęły się glony, ale one nie popsuły kąpieli. Do tego była piękna pogoda jak na tegoroczne lato, więc korzystaliśmy do bólu. Jednak obyło się bez poparzeń słonecznych. Całe szczęście.
Przez te zaledwie 4 dni zdążyliśmy się zmęczyć, zbudować szałas, popić + pośpiewać + potańczyć, odwiedzić strusie, pospacerować, pojeździć skrzypiącym gokartem na pedały, dokopać się do wody - ponad metr głębokości, zrobić sobie tatuaż (z henny), zakupić nową parę okularów, poopalać się, zbudować żółwika, powygłupiać w piasku. ODPOCZĄĆ.
To był krótki wyjazd i jeszcze krótszy wypoczynek, ale nabrałam weny twórczej i od jutra ruszam do roboty :)
Kochamy polskie morze!! ze wszystkimi jego wadami;)
OdpowiedzUsuńMimo wszystkich tych wad które wypisałaś ja tez kocham polskie morze:)Bo zawsze są tez zalety, nawet z glonami w wodzie;D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń